Za to w Sintrze wysiedliśmy na jednopoziomowym dworcu…
…ale samo miasto rozpościerało się na kilku poziomach. Najwyżej znajdowały się fortece i rezydencje królewskie, nieco niżej pałace chcących znajdować się w pobliżu władz, a najniżej samo miasto.
Choć nie jest to do końca prawda – już od czasów Maurów, gdy na górze znajdowała się forteca, pałac usytuowany był u podnóża wzgórza. Aczkolwiek obecną formę zawdzięcza przebudowom w XV-XVI w.
Aby przedostać się między górą a dołem warto przejść się wyjątkowo malownicza trasą po zboczu.
Po drodze można przyglądać się architekturze arystokracji sytuującej się pomiędzy mieszczanami a władcami, czyli na zboczu.
(Nb. mieszczanie też się cenią – na zdjęciu ratusz.)
Wracając jednak z boku (nawiasu?) na górę, po drodze do zamku można popozować…
…poprzyglądać prześwitom próżności pomiędzy konarami…
…czy też przejawom przyrody…
…bądź wręcz do nich poprzylegiwać.
W końcu jednak dociera się na szczyt i wchodzi do zamku, by maszerować po murach między wieżami…
…mając baczenia na wrota zdrajców, przez które mógłby zostać przemycony nieprzyjaciel.
Poza tym słabym punktem, zbrojenia sprawiają jednak wrażenie całkiem solidnych.
Zwłaszcza tam, gdzie są zintegrowane z krajobrazem.
Z wież można też obserwować wspomniane wyżej, a położone niżej pałace…
…tudzież resztę okolicy, rewię aktualnej mody turystycznej….
…wypatrywać samych siebie wśród kamiennych zaułków…
…(może w tej skali będzie łatwiej)…
…czy spoglądać w dół na dworzec, z którego wyruszyliśmy turystycznym spacerem niecałą godzinę wcześniej.
Widok rozsianych po okolicy, zdecydowanie post-średniowiecznych pałaców przypomina jednak, że zamek Maurów nie jest jedyną imponującą budowlą w okolicy.
Ale gdzie szukać tej architektonicznej konkurencji – wśród głazów?
Wśród drewnianych domostw, z oknami i balkonami udekorowanymi korą?
Pod palmą?
Czy pod palmami?
Kacza forteca zdaje się godnym kandydatem, ale chyba jednak skala nie ta?
Może zatem telefon do przyjaciela?
Ale zaraz! Czy ta barwna glazura, statua i kamera nie sugerują królewskiego podejścia?
Faktycznie! Z galerii nad wewnętrznym dziedzińcem widać jeszcze więcej terrexakoty.
No tak. Łatwo było przegapić nie rzucającą się w oczy bramę…
…podobnie jak drugą…
…trzecią…
…i czwartą.
Ale gdy spojrzy się na wszystkie naraz… Faktycznie! Toż to Pałac Pena. Romantyczny konglomerat różnorakich stylów, który zastąpił konwent wybudowany w miejscu średniowiecznej kaplicy.
Decyzja o zastąpieniu konwentu królewską rezydencją była tym łatwiejsza, że ten pierwszy wpierw trafił piorun, a następnie zdruzgotało trzęsienie ziemi. (O dziwo, nie utonął w bagnie.)
Romantyczne ruiny po kilku dekadach zainspirowały króla Ferdynanda II do zakupienia wzgórza z ruinami (podobnie jak sąsiedniego – z zamkiem Maurów) i zabrania się do delikatnego remontu.
W ten sposób w połowie dziewiętnastego wieku powstał Pałac Pena – letnia rezydencja królewska. W praktyce jednak jako taka długo nie posłużyła – została wykupiona przez państwo portugalskie w 1889, a po obaleniu monarchii w 1910 przekształcono go w muzeum, którą to funkcję pełni do dziś.