Lubicie bajki? Co za pytanie… Każdy je uwielbia! Świetnie, bo tym razem zamiast tradycyjnego wpisu opowiem Wam pewną historię.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, nad rzeką Wezyrą powstało Wolne Hanzeatyckie Miasto Brema. Ponieważ było piękne i żyło się tu dobrze, ludzie z odległych lądów przypływali do niego w poszukiwaniu szczęścia.
Wielu przybywało też do Bremy pociągami, które kursują tu nader często.
Zdarzali się również śmiałkowie, którzy wybierali inne, bardziej nietypowe formy transportu. Świadczy to jednak tylko o jednym. Każdy chciał tu dotrzeć.
Przybyszy na rowerach również nie brakowało.
Było ich tak wielu, że trzeba było wybudować dla nich specjalne kamienice.
Należy jednak zaznaczyć, że pośród wąskich uliczek Bremy i tradycyjnych kamienic nie brakuje.
Razu pewnego o pięknej bremskiej starówce usłyszało czworo przyjaciół: Osioł, Pies, Kot i Kogut. Należy od razu wyjaśnić, że byli nieszczęśliwi. Każdy z nich postanowił uciec od swojego właściciela i szukać lepszego życia.
Zwierzęta poszukiwały nowego domu; po długiej podróży dotarły do samotnej chaty. Ustawiły się jedno na drugim pod jej oknem, w ten sposób odkryły, że w środku ucztowali zbójnicy. Osioł zaczął ryczeć, pies szczekać, kot miauczeć a kogut piać. Następnie wszyscy czworo wpadli do izby. Wystraszeni rozbójnicy uciekli, a zwierzęta zamieszkały w ich chacie.
Od tej pory mogły codziennie oglądać przez okno wspaniałe widoki: gotycki ratusz z XV wieku z fasadą w stylu renesansu wezerskiego.
Romańską Katedrę św. Piotra…
oraz pomnik Rolanda stojący na rynku.
Osioł, Pies, Kot i Kogut byli tak zachwyceni życiem w mieście, że zapraszali do niego swoich przyjaciół. Zaprosili też nas.
Każdy, kto tu przybywa, może rozkoszować się urokiem tutejszych uliczek, między innymi Böttcherstraße.
Wystarczy przejść przez bramę „Strzegącego swiatła”.
A jak się kto zmęczy, może ogrzać się i najeść w jednej z wielu kafejek.
Brema to gościnne miasto, jednak w pewnym momencie każdy ma ochotę na nową opowieść. By trafić do innej bajki, wystarczy wsiąść na rower i popedałować na dworzec lub nawet dalej. Koniec!