// Kolonie w Kolonii | Włóczykije.eu

Kolonie w Kolonii

Wpis z 23 stycznia 2012, wstawiony przez

Kolonia zimą przypomina pod pewnymi względami wyspy na Pacyfiku. Słońce świeci i grzeje, wiatr rozwiewa włosy, a mieszkańcy w szortach kierują twarze w stronę ciepła promieniejącego z nieba.

Budowana od połowy XIII w. do połowy XVI w. katedra kolońska dominuje nad miastem. Malowniczo komponuje się również z sześciotorowym mostem kolejowym, na którym zakochani wieszają kłódki.

Pomimo że ani na dworcu, ani na starówce nie można znaleźć żadnego sklepu firmowego Gerdy czy nawet Abusa, kilkanaście tysięcy zakochanych zdołały przytwierdzić dowody swej miłości do ogrodzenia dzielącego część pieszo-rowerową mostu od jeżdżących co kilkadziesiąt sekund pociągów.

Wśród memorabiliów miłosnych można znaleźć nie tylko łańcuchy i szekle rowerowe, lecz również wątki zwierzęco-polonijne.

Zapięcia rowerowe chronią też nieczynne części kościołów przed zamyślonymi zwiedzającymi. Czy też jest to dowód miłości (do) Boga?

Zaś w czynnych częściach, takich jak obejście centralnego ołtarza w St. Maria im Kapitol, świecą się jeszcze choinki. Dla osoby nieprzyzwaczajonej do zachodnioniemieckich obyczajów mogą one być pewnym zaskoczeniem, zwłaszcza po wejściu do środka z późnostyczniowego ciepła.

Kościół stołecznej Marii wzniesiono dla konwentu kobiecego już niemal tysiąc lat temu. Rozbudowę kompleksu dokończono na początku XIII wieku, jednak po drugiej wojnie światowej dużą część budynku trzeba było odbudować. Podobnie jak warszawska starówka, odbudowany kompleks prezentuje się całkiem udanie – jak nowy! A raczej jak stary, ale odnowiony. Tak jak większość kościołów w Kolonii, jest on dokładnie wpasowany w sąsiadującą zabudowę, na tych samych zasadach co domy mieszkalne.

Częścią kompleksu konwentowego jest dziedziniec otoczony krużgankiem.

Miejscami nowa zabudowa nachodzi nawet na starszą...

...zaś w innych miejscach tworzy pomosty łączące różne epoki.

Można też bardziej konsumpcjonistycznie komponować przeszłość z teraźniejszością, nie tylko poprzez budowę hali widowiskowej po drugiej stronie torów od katedry.

Podziwianie fasady znad wielkiej filiżanki pysznej gorącej czekolady pozwala połączyć doznania estetyczne ze smakowymi. Pozwala też podumać nad sposobami budowy rusztowań sto metrów nad ziemią.

Uzupełniwszy nadwątlone siły, warto podejść nieco bliżej. Strzeliste łuki przyporowe przypierają dech w piersiach.

Nie zaszkodzi również zajrzeć do środka. Podświetlone słońcem geometryczne witraże (nieco nowsze od samego budynku) rozjaśnią każdy dzień.

Jednak warto również korzystać ze słonecznego stycznia. Wiedzą o tym, użytkownicy romańskiego kościoła Alt St. Alban sąsiadującego z Gurzenich, gotyckim domem uroczystościowym z połowy XV w.

W słoneczne styczniowe dni dach staje się zbędny.

Można również podziwać dzieła współczesnego rzeżbiarstwa w samoobsługowym parkomuzeum, uważając by nie pomylić dzieła sztuki z publicznym pisuarem.

Warto również uważać, by nie zagapić się, grzejąc powieki w promieniach słońca. Zwłaszcza jeżeli siedzi się za kierownicą.

Bezpieczniej jest korzystać ze środków transportu napędzanych siłą własnych mięśni.

Podziel się z innymi:
  • Print
  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

stat4u