Dość długo nie mieliśmy planów wyjazdowych na sierpień. A to za daleko, a to za gorąco… Jakoś trudno było podjąć decyzję, dokąd wyruszyć. Szczęśliwym trafem problem rozwiązał się sam. Pewnego popołudnia otrzymaliśmy tajemniczy telefon…
Halo, dzwonię w imieniu Marvina spod wieży. Zaprasza do Pragi. Przyjedziecie?
Co za pytanie? Choć nie znaliśmy gospodarza, przyjęliśmy zaproszenie. Maćka na jazdę pociągiem nie trzeba dwa razy namawiać.
Po kilku godzinach zjawiliśmy się na miejscu.
– Ten Marvin to musi mieć układy – pomyśleliśmy. Po wyjściu z pociągu zaprowadzono nas do ekskluzywnej, na co dzień zamkniętej, poczekalni, gdzie mieliśmy oczekiwać na kogoś, kto nas odbierze.
To właśnie tu, na skórzanych kanapach, w przeszłości odpoczywali przed podróżą prezydenci i dygnitarze. Tego się nie spodziewaliśmy.
Krótki przejazd przez miasto też nam się spodobał. Zieleń, cudna architektura. Wspaniale!
W końcu dotarliśmy pod drzwi uroczej kamienicy na Żiżkowie. Pan kot coś długo nie otwierał. Jak się okazało, chciał nas sobie dobrze obejrzeć z daleka. Była obawa, że mu się nie spodobamy.
Na taką ewentualność zarezerwował dla nas uroczy hotelik. Dowiedział się nawet, jakie klimaty podobają się Polakom…
Co za wyczucie. W wybranym przez niego miejscu moglibyśmy poczuć się jak w domu…
Na szczęście, rezerwację można było odwołać. Marvin uznał nas za godnych, by dotrzymywać mu przez kilka dni towarzystwa.
W ten oto sposób zamieszkaliśmy w jego pięknym mieszkaniu z ogrodem pośród imponujących kamienic.
Ale chwila! Co to za paskudztwo za oknem? Wysoka, metalowa konstrukcja, przypominająca wagoniki kolejki górskiej, w żaden sposób nie pasowała do klimatycznej okolicy. O co chodzi, kocie?
– Zadajecie za dużo pytań. Dopóki pilnuję wieży, wszystko jest pod kontrolą – zakomunikował nam Marvin.
Hmm… Czego on właściwie pilnuje? I po co? W naszych głowach pojawiało się coraz więcej pytań. Sprawa wydała się nam, delikatnie mówiąc, dziwna. Postanowiliśmy przyjrzeć się wieży dokładniej.
Z samego rana wyszliśmy z domu, by zbadać temat. Stanęliśmy pod 216-metrową konstrukcją i spojrzeliśmy w górę. Nie może być! Po metalowych pałąkach wspinały się olbrzymie niemowlęta. Co z bezpieczeństwem? Czy Marvin nie widzi, co się dzieje? Byliśmy jeszcze bardziej zafrapowani niż poprzedniego dnia. Marzyliśmy o miłym łazikowaniu po Pradze, a nie zabawie w detektywów. Ciekawość wzięła jednak górę. I my wdrapaliśmy się na wieżę.
Jakimś cudem dostaliśmy się do środka najwyżej położonego wagonika. Nie było tu żywego ducha. Ktoś nas jednak obserwował. Po chwili podpłynęły ku nam tajemnicze kapsuły. Nogi i ręce bolały nas już trochę, więc postanowiliśmy usiąść.
Zaczęliśmy unosić się w powietrzu i wirować. Nie, żeby było to nieprzyjemne… Dookoła roztaczały się niesamowite widoki.
Mogliśmy podziwiać Pragę w całej okazałości.
Po chwili przeszedł nas dreszcz. Usłyszeliśmy miauczenie, a potem słowa: „Tym razem daruję Wam nadmierną ciekawość, jednak odpuście! Nie sądziliście chyba, że uda się Wam odgadnąć kocie tajemnice”.
To już nie były żarty. Marvin tutaj? Byliśmy pewni, że przed naszym wyjściem wylegiwał się wygodnie przed drzwiami do ogrodu. Posłusznie zlecieliśmy na dół. Zdążyliśmy zauważyć, że niemowlęta są cały czas w tym samym miejscu. Jakby coś (lub ktoś) uniemożliwiał im wspięcie się wyżej.
Ewidentnie działo się tu coś dziwnego. Chcieliśmy zaalarmować strażnika, ale… okazało się to niemożliwe.
Przerażeni, postanowiliśmy oddalić się od wieży. Pomyśleliśmy, że będziemy ją jednak mieć na oku. Wdrapaliśmy się na jedno ze wzgórz…
i obserwowaliśmy wieżę z oddali. Górowała nad miastem.
Nie zauważyliśmy nic niezwykłego, więc zrobiliśmy sobie przerwę na kawę. Zastanawialiśmy się, co dalej. Wracać do domu, do Marvina, czy raczej powiadomić służby. Ale co właściwie powiedzieć? I kto by nam uwierzył…
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w naszym punkcie obserwacyjnym i postanowiliśmy wrócić.
Marvin wyraźnie ucieszył się na nasz widok.- Eh, wy ludzie. Tak łatwo was nabrać. Uwierzycie nawet w kocie bajki. A teraz poproszę o podwieczorek i pieszczoty.
No cóż, kot wystrychnął nas na dudka…
PS Jeśli zainteresowała Was wieża telewizyjna na Żiżkowie, można o niej poczytać np. tutaj.