
Miasto katedralne Salisbury do 2009 roku nosiło nazwę New Sarum, gdyż powstało po zmianie lokalizacji katedry z Old Sarum w XIII wieku. Jednak, jako że nazwa Sarum wzięła się z kilkusetletniej zabawy w głuchego (a przynajmniej oszczędzającego pergamin) skrybę, w XXI w. przywrócono oryginalną pełną nazwę starego miasta nowemu miastu. W efekcie można zwiedzić Salisbury i pobliskie Old Sarum. W tym drugim przypadku przedrostek „stare” jest o tyle uzasadniony, że ślady osadnictwa sięgają tam epoki kamienia gładzonego. Dziś jednak skupimy się na bardziej imponujących konstrukcjach kamiennych.

Do Salisbury dojechaliśmy pociągiem z Bristolu (kursują co godzinę lub częściej), do którego dojechaliśmy rowerami; jak widać, nie tylko my.

Po drodze można zobaczyć ponadpięćdziesięciometrowe osiemnastowieczne upamiętnienie prekursora roweru.

Na miejscu infrastruktura do parkowania rowerów była zdecydowanie mniej pojemna. Po części wynikało to z jej wieku…

Miasto zachęca przy tym do poruszania się pieszo. Wydało m.in. mapę tras pieszych, w której reklamuje się jako kompaktowe i przyjazne dla pieszych. Na zdjęciu jedna z ulic handlowych wyłączonych z ruchu samochodowego.

Dodatkowo na rynku dwa razy w tygodniu organizowane są bazary. W międzyczasie udostępniane są inne atrakcje.

Po drodze można sprawdzić swoje tempo na zegarze ustawionym na resztkach dawnego więzienia, zburzonego w dziewiętnastym wieku.

Warto też zajrzeć do kościoła pw. św. Tomasza Becketta, wybudowanego w 1220 r., by szeroko rozumiani masoni pracujący nad budową katedry mieli zapewnione miejsce do modłów. Obecny kształt kościół uzyskał po przebudowie w połowie XV w.