Z okazji przywracania pociągów na Roztocze (póki co na majówkę, ale od lata mają kursować regularniej), zdajemy sprawę z fragmentu wyprawy na zamojszczyznę odbytej w zeszłym roku. Przy okazji zdradzimy kulisy, zza których zostały zrobione zdjęcia pojawiające się w nagłówku bloga.

Dzięki przywróceniu pociągów na linię nadwieprzańską, nie trzeba już kroczyć jak ten zamojski pająk - noga za nogą za nogą za nogą...
Zeszłoroczna podróż oparta była w większości na trasie Polski Egzotycznej, a konkretnie etapie piątym i szóstym – od Chełma do Przemyśla (mapy poszczególnych odcinków można zobaczyć, klikając na odpowiednie fragmenty schematu trasy). Jako że PKP Intercity zlikwidowało wtenczas połączenia do Zamościa, zaczynaliśmy kawałek przed Roztoczem – w Chełmie. Jednak na krótsze wycieczki przywracane przez lubelski samorząd pociągi są na pewno wygodniejszą opcją.
Już teraz w pociągach Kolei Mazowieckich widać pełno rowerów. W takiej sytuacji bardzo przydatne są przedsionki na końcach składów nieśmiertelnych kibli. Niestety kierownicy pociągów często krzywią się, gdy próbuje się wyegzekwować prawo przewożenia roweru w pierwszym przedziale, jednak zawsze jakoś się da zmieścić, a przy komasowaniu bicykli można powymieniać się wrażeniami i doświadczeniami z innymi rowerzystami.
KaeMką można dojechać do Dęblina, a znalazłszy się w ten sposób na Lubelszczyźnie, pociągami osobowymi kontyunować podróż – czy to do Bełżca, czy do Chełma. Wszędzie dostrzec można dowody dyfuzji co najmniej dwóch kultur. Obecnie widoczne są nie tylko cerkwie, znaki Żywca i Warki, ale i sklepy z artykułami chińskimi.
Między innymi dzięki funduszom europejskim, zabytki wschodnich rubieży odzyskują blask. Równocześnie dzięki średniej jakości komunikacji i przyzwyczajeniu wielu Polaków do wyjeżdżania do ciepłych krajów zamiast zwiedzania egzotycznej i nieznanej Polski, nadal można cieszyć się cisza i swojskością zasłużenie rozsławionymi przez Jacka Bromskiego w U Pana Boga za piecem.
Choć na lubelszczyźnie zawsze świeci słońce, aż chce się zrzec własnej duszy…
…i tak można zabrać ze sobą aparaturę przeciwdeszczową. Może się przydać np. do wspomagania wytracania prędkości na długich zjazdach – wszak tutaj zawsze jedzie się z górki.
Może też służyć do poprawy widoczności w terenach lesistych…
…bądź, ewentualnie, do podawania się za purchawkę.
Ostatecznie jednak warto czasem wyjrzeć poza podwórka, a nawet poza plastik, i po prostu cieszyć się urokami prawdziwie bliskiego wschodu, gdzie posuwiste panoramy roztaczają się na wszystkie strony.