// I dzik Idzikowskiego nie idzie | Włóczykije.eu

I dzik Idzikowskiego nie idzie

Wpis z 28 kwietnia 2011, wstawiony przez

Ostatnia przed majowym wyjazdem do Drawieńskiego Parku Narodowego (InterRegio z Warszawy Centralnej już jutro o 7 rano — mamy nadzieję, że rowery się zmieszczą…) relacja z wielkanocnych spacerów. Po drodze z Ochoty na Ursynów, trudno ominąć Mokotów; trzeba też gdzieś zbliżyć się do skarpy warszawskiej. Jednym z wyższych jej punktów, gdzie mierzy ok. 20m, są okolice Morskiego Oka, jednak dalej na południe, przy ul. Idzikowskiego, również znajduje się kilka ciekawych obiektów. 

Morskie oko puszcza oko, ale tym razem nie o tym

Idzikowskiego łączy ul. Sobieskiego i Puławską, przebiegając przez tereny działkowo-parkowe i mijając przy tym resztki stutrzydziestoletniego fortu Piłsudskiego (znanego też jako Fort Cze – ale nie Guevary). Już w okresie międzywojennym został on okrojony w celu wybudowania osiedla dla oficerów. Sama forteca ucierpiała znacząco, stawiając opór Niemcom do 25 września 1939 r. Od kilku lat otoczony fosą obiekt w ogóle nie pełni funkcji wojskowej i niestety niszczeje.

Jednak gdy, jadąc Idzikowskiego, minie się nie tylko fort po prawej i ogródki działkowe po lewej, lecz również stawy pod Królikarnią,  wjechawszy na skarpę można podziwiać całkiem imponujący widok. Zresztą jak prawie każda panorama widziana z góry. W tle, nad Wisłą piętrzą się warszawskie drapaczy chmur elektrociepłowni Siekerki, a na pierwszym planie rozpościera się zieleniec naprzeciwko rezydencji ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce.

Widok na Siekerki i pastwisko dla Królikarni

Podczas gdy budynki na dole nie oszałamiają luksusem, siedziba ambasadora jest dość ciekawym przykładem przeniesienia stylu amerykańskiego domu wprost na polski grunt. Imponujący jest nie tylko rozmiar budynku, wjazd do którego oznaczony jest Wielką Pieczęcią kraju zza oceanu…

Wjazd do rezydencji ambasadora USA

…lecz również zachowanie stylu typowego amerykańskiego domu podmiejskiego z bogatej okolicy. Trochę gryzie się jedynie przybudówka po środku (domyślam się, że została dodana później), jednak powiewająca na wietrze flaga biało-czerwono-niebieska uzupełnia ewentualne braki w amerykańskości.

Widok na okna

Kontrast jest widoczny zwłaszcza w kontekście konkurencji dla piętrzących się na horyzoncie północnym bloków wzdłuż Sobieskiego, w tym widocznego na środku najwyższego kompleksu budynków. Otrzymała go w spadku po Związku Radzieckim Federacja Rosyjska. O w większości opuszczone budowle (choć podobno działa tam jeszcze klub dla wybranych, a przy bramie dość regularnie stoją samochody) obecnie spiera się z wielkim sąsiadem ze wschodu nasze MSZ.

Skarpa spacerowa

Skarpa spacerowa

Kończąc kręcenie się w kółko po Królikarni, należy jeszcze zwrócić uwagę na stojące naprzeciwko domu amerykańskiego ambasadora resztki skoczni. Wybudowana w latach pięćdziesiątych przez Warszawski Klub Narciarski, została zamknięta w 1989 r. Od tego czasu niszczała i była sukcesywnie demontowana. Pomimo wpisania jej jako obiekt chroniony do miejscowego planu zagospodarowania, została rozebrana pod koniec zeszłego roku. To co z niej zostało, może służyć jako realistyczny lub abstrakcyjny, w zależności od tego, czego się w nim dopatrzymy – pomnik przeszłych przedsięwzięć.

Skocznia już nikomu nie podskoczy

Podziel się z innymi:
  • Print
  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

stat4u