Wrzesień wyjątkowo nas rozpieszczał! Piękna, słoneczna pogoda sprzyjała spacerom i wycieczkom. My niestety w tym roku nie mieliśmy na nie zbyt dużo czasu… Jako że pierwszy miesiąc szkoły (tak – szkoły!) był dla nas czasem wytężonej pracy, nasz jesienny spacer odbyliśmy dopiero na początku października. Za to w jakże pięknym miejscu – na jednej z wysp na jeziorze Galve, w Trokach na Litwie.

I na Litwie jesień jest złota

Gdyby nie liście, trudno byłoby uwierzyć, że to już październik...
Jezioro Galve, ze swymi licznymi wysepkami (jest ich tu ponad 20), zachwyca malowniczą scenerią. Dookoła rozciągają się skąpane (o tej porze roku) w żółci i czerwieni lasy, a także kolorowe domki rdzennych mieszkańców Trok – Karaimów. Zwiedzając miasto (nota bene niegdyś stolicę Litwy), mogliśmy zobaczyć muzeum poświęcone tej grupie etnicznej oraz skosztować smacznej karaimskiej kuchni.

W zamkowych komnatach Mości Zwierzaków wizyta
Będąc w Trokach, koniecznie należy zobaczyć także zamek oraz znajdujące się w nim muzeum. Jest to jedyna wodna warownia na Litwie. Początkowo (za czasów księcia Witolda) zamek pełnił funkcje militarne. W późniejszym okresie był rezydencją wielkich książąt litewskich i królów polskich. Mieszkali tu m.in. Kazimierz Jagiellończyk z rodziną, Aleksander Jagiellończyk, bywał także Zygmunt August.

Ciekawe, czy i książęta mieli lęk wysokości...
Po „wyczerpującym” zwiedzaniu twierdzy (muzeum zamkowe składa się z kilku sal), nabraliśmy ochoty na pływanie łódką … Jesiennemu dryfowaniu przeszkodził jednak paniczny lęk jednego ze Zwierzaków przed „zimnocią i mokrocią”…

A mogło być tak mokro...
Jesienne słońce towarzyszyło nam również w Wilnie. Pomimo że nieco zziębnięci (temperatura pozostawiała wiele do życzenia), cieszyliśmy się urokami zadbanej i zielonej wileńskiej starówki. A tu czekały już na nas stragany i kramy z najróżniejszymi wyrobami i rękodziełem. Kusiły także kameralne wileńskie kawiarnie i restauracje. (Każdy kto będzie w Wilnie, powinien skosztować tradycyjnych czebureków, np. ze śliwką. Naprawdę pyszne).

Na wileńskiej starówce
Włócząc się po wileńskich zaułkach, nie omieszkaliśmy zapuścić się w okolicę klasztoru bazylianów i zajrzeć do słynnej celi Konrada – bohatera „Dziadów”. Ciekawe, czy i w czasach Mickiewicza Adama było tu równie pięknie…

Liście, liście, liście

Malownicze podwórze nieopodal klasztoru bazylianów
Jak mogliśmy się przekonać, zabytkowych świątyń w Wilnie nie brakuje. Znajdują się tu ponad 34 kościoły – większość odrestaurowane lub w trakcie remontu. Ale jest to temat na osobną opowieść. Mnie najbardziej zachwycił XIV – wieczny kościół św. Anny będący przykładem promienistego gotyku.

Gotyk promienisty czy świetlisty?
A skoro już mowa o miejscach sakralnych, nie sposób nie wspomnieć o zabytkowym, założonym w 1769 r., cmentarzu na Rossie, który jest jedną z czterech polskich nekropolii narodowych (spoczywa tu serce Marszałka Józefa Piłsudskiego).

Poranna rosa na Rossie
Co ciekawe, w przeciwieństwie do wielu innych europejskich cmentarzy, Rossa odznacza się spontanicznie swobodnym układem alei i ścieżek podyktowanym pagórkowatą rzeźbą terenu. Zwiedzający cmentarz w 1915 r. Lucjan Rydel tak napisał:
Cmentarz jest rozległy i dziwnie piękny. Samo jego położenie niezwykłe: rozkłada się on tarasowato na stoku dość pochyłego pagórka. Osobny urok nadają mu rozłożyste stare drzewa, rosnące gęsto i nieregularnie, jak w lesie. Między nimi wiją się swobodnie, wspinają w górę i schodzą w dół ścieżki, snujące się kręto wśród mogił. Tak przynajmniej wygląda najstarsza, najrozleglejsza, trochę dzika i właśnie dlatego najpiękniejsza część tego leśnego cmentarza. Latem, kiedy przez konary okryte gęstwą liści ledwie przedzierają się słoneczne promienie, w gałęziach rozśpiewają się ptaki, a ziemia okryje się kwieciem leśnym, przecudny musi być ten cmentarz na Rossie.

Wileński anioł
Nie tylko cmentarze są zresztą w Wilnie zielone. Oglądając panoramę miasta z zamkowej wieży, mogliśmy się przekonać, jak wiele jest tu parków i ogrodów.

Wilno skąpane w zieleni
Wrócimy tu z pewnością!

Pożegnanie