Kilka dni temu przyszło mi być na Ziemi Świętokrzyskiej, a dokładnie na Kielecczyźnie, gdzie (jak chwalą się mieszkańcy) „do dnia dzisiejszego cieszą oczy stare zamki i pałace, gdzie znajduje się najsłynniejsza wioska w Polsce i jeden z najpiękniejszych zespołów klasztornych”.
Faktycznie, atrakcji turystycznych jest tu wiele, począwszy od datowanego na 1200 lat dębu Bartek, przez Łysicę po dawny klasztor ojców benedyktynów na Świętym Krzyżu. Mnie najbardziej zainteresowały dwa zamki – jeden królewski w Chęcinach z przełomu XIII i XIV wieku, drugi w miejscowości Ujazd.
Położona na wzgórzu kamienna twierdza w Chęcinach w XIV w. miała duże znaczenie polityczne i gospodarcze. Odbywały się tu zjazdy możnowładców i rycerstwa małopolskiego oraz wielkopolskiego. Za czasów panowania Kazimierza Wielkiego zamek był siedzibą rodzin królewskich. Przebywała tu np. księżniczka Adelajda, druga żona Kazimierza Wielkiego, która mieszkała w warowni z rozkazu męża rozczarowanego faktem, że księżniczka nie może mieć dzieci. Po śmierci króla na zamku rezydowała także jego siostra Elżbieta. W późniejszych latach zamek pełnił m.in. funkcję wiezienia. W 1386 r. uwięziony tu został przyrodni brat Władysława Jagiełły, Andrzej Wingold, za bunt przeciw królowi. W Chęcinach krótko mieszkała także królowa Bona. Jedna z legend mówi o skarbach pozostawionych przez nią w zamkowych lochach podczas wyjazdu z miasta.
Niestety, począwszy od XVI w. zamek zaczął podupadać, by w XIX stać się źródłem cegły i kamieni dla mieszkańców Chęcin… Ciekawostką jest znajdująca się na dziedzińcu zamku głęboka na ok. 100 m studnia (a raczej sam otwór), wykuta w skale, sięgająca prawdopodobnie poniżej poziomu doliny chęcińskiej.
Pałac znajdujący się w miejscowości Ujazd to z kolei XVII-wieczna budowla w stylu włoskim, która nigdy nie została ukończona. Historia powstania pałacu nadal pozostaje tajemnicą. Jego fundatorem był Krzysztof Ossoliński, który po śmierci przekazał go synowi. W późniejszych latach pałac został ograbiony przez Szwedów, a następnie wojska rosyjskie. W 1815 r. stał się własnością Łempickich, którzy zamieszkali w Plancie i, choć byli bardzo zamożni, nie zamierzali restaurować obiektu, traktując ruiny jako romantyczną atrakcję.
Nazwa zamku – Krzyżtopór – często kojarzy się z symbolami wyrytymi na pałacowej branie. Krzyż był symbolem wiary i polityki wojewody, topór herbem Ossolińskich. Sam budowniczy nazywał jednak pałac mianem Krzysztofory, co najprawdopodobniej wywodzi się od źródłosłowu jego imienia (gr. Christophoros – zob. Krzysztof).
Wokół budowli narosło wiele legend. Według jednej z nich Krzyżtopór miał mieć podziemne połączenie z Ossolinem. Podobno bracia Ossolińscy, Jerzy i Krzysztof, jeździli tym lochem do siebie w odwiedziny. Droga ta miała być wyłożona głowami cukru, aby sanie poruszały się łatwiej i szybciej.
Dziś pałac stanowi już tylko atrakcję dla zwiedzających. Ja też z zaciekawieniem poruszałam się pośród zniszczonych korytarzy i gotyckich okien… z obawą, czy nie zaatakuje mnie jakiś duch.