// Podróż po podyjskim parku | Włóczykije.eu

Podróż po podyjskim parku

Wpis z 4 sierpnia 2012, wstawiony przez

Pozostajemy w klimacie morawskich „ochów” i „achów”. Dziś kilka słów o najmłodszym czeskim parku narodowym – „Podyje” położonym, jak sama nazwa mówi, wzdłuż 40-kilometrowego odcinka rzeki Dyja, między Wranowem  a Znojmem. Choć park został założony dopiero w 1991 r., przyrodę na tym terenie chroniono już w XIX w. Przyczynił się do tego polski magnat, hrabia Edward Stadnicki herbu Szreniawa, a potem jego syn – Adam.

Obszar parku jest niewielki i wynosi ok. 63 km² . My zdecydowaliśmy się wyruszyć ze Znojma i przebyć pieszo ok 30-sto kilometrową trasę.

Park „Podyje” to dobre miejsce zarówno dla pieszych (nawet tych w sukienkach), jak i dla rowerzystów. Fani dwóch kółek mają do wyboru aż sześć tras czesko-austriackich.

Dużym zaskoczeniem było dla nas doskonałe oznakowanie szlaków. Przyzwyczajeni do polskich tras, na których często trzeba wypatrywać jakichkolwiek kresek i strzałek, cieszyliśmy się, że wiemy dokładnie, gdzie w danej chwili jesteśmy i jak długo zajmie nam droga do kolejnego punktu. (Oczywiście docieraliśmy szybciej niż sugerowano :) Dla zainteresowanych dodam, że utrzymaniem podyjskich szlaków zajmuje się KČT (Klub Czeskich Turystów). Pierwsze trasy były wyznakowane już w roku 1883 przez działaczy znojemskiej sekcji austriackiego klubu turystycznego.

Park „Podyje” zachwyca m.in. tym, że jest bardzo zróżnicowany. Każdy odcinek trasy wygląda zupełnie inaczej. Najpierw idzie się wzdłuż rzeki,

potem lesistymi ścieżkami,
 by przejść ruchomym mostem linowym umożliwiającym przekroczenie zbiornika wodnego

dość dużego skąd inąd…

Po drodze nie brakuje oczywiście winnic, a nawet punktów, w których można skosztować morawskiego winna.

Miłośnicy historii mogą tez na chwilę zboczyć z trasy i po 30 min marszu (Włóczykijom zajęło to 15 min) dotrzeć do ukrytych wśród lasów i skał ruin Novego Hradku nad Dyją.

Z wieży husyckiej warowni można podziwiać piękne widoki.

Okolica przypomina nieco polskie Bieszczady,

ale tylko trochę…

Droga powrotna z Hradku wiodła przez las, by doprowadzić nas do jednej z pobliskich wsi. Ale najpierw trzeba było przepłynąć przez morze zbóż… Sądzicie, że daliśmy radę?

Podziel się z innymi:
  • Print
  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

stat4u