Niektórzy z Was pewnie zazdroszczą nam ponad pięciotygodniowego wyjazdu. „Wałkonie, nieroby i lenie” – myślicie sobie. Otóż nic bardziej mylnego! Musimy wyprowadzić Was z błędu.
Na obczyźnie mamy swoje obowiązki i to nie byle jakie. Musimy uprawiać ziemię (powiedzmy dbać o ziemię i o to, co na niej).
Zrywanie i segregacja warzyw sprawia, że czasem pot nam kapie z czół.
A jak już człowiek nazrywa i odpowiednio zapakuje….
…to musi potem zbiory odpowiednio przerobić.
Sami więc widzicie, że roboty mamy tu nie mało. „Co to takiego!” – powiecie. Otóż dobrze. Zdradzimy, że mamy i inne obowiązki. Koszenie trawy, podlewanie – teraz to już chyba Was przekonałam?
Mało tego. Po ogrodowej robocie musimy jeszcze robić wpisy, żeby udowodnić Wam, że się nie obijamy (tzn. nie tylko).
I dopiero kiedy skończymy z tymi wszyyyyyyyystkimi obowiązkami, możemy sobie w spokoju w ogrodzie odpocząć.
Musimy Wam zdradzić, że tak naprawdę jedynym leniem w naszym towarzystwie jest…. KOT. On się leni wszędzie i o każdej porze.
Ale nie ma co narzekać. Trzeba iść zjeść, co się przed chwilą w ogrodzie zebrało.