Po opuszczeniu górzystej Kalambaki i pagórczastych Aten wybraliśmy się na kciuk Peloponezu, by w końcu przestać się wspinać i poleżeć nad morzem. Niedoczekanie nasze… Grecja bowiem górami stoi! Otoczone skalnymi masywami jest również malownicze Nafplio – dziś kurort, dawniej (1823-1834) pierwsza stolica nowożytnego państwa greckiego. I tu nie zabrakło wędrówek pod górę. Na szczęście był też czas na spacery brzegiem morza.

Po pobycie w zatłoczonych, hałaśliwych i bezkresnych Atenach widok Nafplio był miłą niespodzianką. Miasteczko jest wyjątkowo urocze i z powodzeniem może służyć do promocji Peloponezu wśród turystów.

Miło jest poszwendać się zadbanymi uliczkami, przy których jest mnóstwo kawiarni i sklepików. Co ciekawe, wszystkie chodniki na starówce wykonane są z marmuru.

Turysta z krain, gdzie zima trwa niemal połowę roku, może nacieszyć się słońcem oraz pięknymi kolorami rosnących tu na każdym kroku drzewek pomarańczowych i cytrynowych.

Nie zawsze jednak Nafplio kojarzyło się z wypoczynkiem. W zatoce, przy której położone jest miasto znajduje się malowniczy zameczek. Jego walorów mogli jednak nie doceniać przymusowi mieszkańcy w okresie, kiedy był więzieniem.

Z pewnością na wakacje nie przyjeżdżali także wojowie zamieszkujący w górującej nad miastem (216 m.n.p.m) twierdzy Palamidi. Zamek został wzniesiony przez Wenecjan podczas okupacji Nauplionu w latach 1686-1715. Do odzyskania przez Grecję niepodległości (1822) znajdował się w rękach Turków osmańskich.

Jako że zamek uchodzi za jedną z największych atrakcji turystycznych, postanowiliśmy go zobaczyć. Ale najpierw trzeba było się do niego wdrapać (999 wykutych w skałach stopni).

Choć pot kapał po plecach, summa summarum warto było wejść na szczyt, by podziwiać z góry piękne widoki.

Mimo zmęczenia humor nam dopisywał. Nie zrażeni dalszym wdrapywaniem postanowiliśmy wybrać się na kamienistą plażę.

Na szczęście dało się niektórych przekupić jedzeniem. Na lokalnym targu można było kupić, co dusza zapragnie…