Stało się! Zostaliśmy profesjonalnymi opiekunami kotów.
I to kotów nie byle jakich. Sirpa (ona) i Blumzi (on) to nasi szwedzcy futerkowi podopieczni.
Przedstawiamy Wam dwóch pociesznych mieszkańców Jonsered – niewielkiego poprzemysłowego miasteczka leżącego tuż obok Göteborga pośród jezior, skał i lasów, co widać na poniższym zdjęciu.
Blumzi jest właściwie szwedzkim emerytem – to chudziutki staruszek, który bardzo tęskni za swoim panem. Sirpa to zwinna pół Rosjanka (ojciec odmiany Russian Blue) – kotka uwielbiająca się chować i bawić. Oba futrzaki są grzeczne i pocieszne. Lubią, gdy się je głaszcze. Kiedy nie wyglądają tęskno przez okno w poszukiwaniu swojego właściciela, śpią… Całe szczęście, nie wymagają zbyt dużo naszej opieki, więc po nakarmieniu ich i posprzątaniu kuwet (brudna i śmierdząca robota), mamy czas na zwiedzanie okolicy. A okolica jest naprawdę niczego sobie!
Przez miasteczko przepływa rzeka Savean, sprawiając, że dokoła jest naprawdę sielsko-anielsko.
Gdzie nie spojrzeć, widać porośnięte lasem skały.
Wystarczy wyjść za zabudowę, by wejść na jeden z licznych szlaków pieszych wyznaczonych w tutejszym rezerwacie.
Im dalej szliśmy, tym było ładniej.
Drogę uprzyjemniały nam jagody – niestety chyba ktoś był od nasz szybszy i o przejedzeniu się nie mogło być mowy.
Jagody wyglądały jak mikrusy, ale za to dąb! Nie dał się objąć i przytulić.
Z lasu trafiliśmy prosto do zaczarowanego ogrodu.
Miło było posiedzieć pośród kwiatów i drzew, napić się cydru (całe 0,7% alkoholu) i podziwiać widoki.
Szwedzkie lato na szczęście jest przyjemne i rześkie. Długo zastanawialiśmy się, czy wskoczyć do zimnej wody.
Tym razem zwyciężył rozsądek. Koty nie mogą przecież zostać sierotami. Przed nami zresztą kolejne przygody :)